Dzisiejszej nocy przeżyliśmy wielką burzę, ale jako prawdziwie dzielne zuchy doskonale sobie poradziliśmy. Mimo niewyspania z uśmiechem przystąpiliśmy do zdobywania kolejnych lądów na co szczególny wpływ miała poranna taneczna rozgrzewka druhny Igi. W tym dniu magiczny autobus zaniósł nas do Ameryki. Na śniadanko zjedliśmy ciepłe paróweczki, a na apelu pojawiły się pierwsze zagubione rzeczy, które zuchy musiały odkupić np. udając baranka ;)
Niedługo potem odwiedził nas indiański wódz z którym przemierzaliśmy prerie stając się przy tym prawdziwymi Indianami. Stworzyliśmy swoje stroje, przybraliśmy imiona, tworzyliśmy amulety a także poznaliśmy kulturę tego ludu. Mimo kiepskiej pogody, która próbowała nam przez chwilkę popsuć szyki wszyscy wykonaliśmy swoje zadania i dumnie możemy nazwać siebie Indianami.
Na obiad upolowaliśmy bizona w kaktusach (kurczak z warzywami) i po zasłużonym odpoczynku udaliśmy się na kąpiel by zmyć z siebie kurz prerii oraz barwy wojenne, które dzisiaj nabyliśmy.
W tym czasie wojownicy, którzy akurat nie stali pod prysznicem, oglądali film ,,Wielka szóstka" w którym pięknie zostały ukazane wartości, które powinny być ważne dla każdego zucha jak przyjaźń, miłość i chęć działania w imię dobra.
Po seansie nasi już czyści uczestnicy udali się na kolację po której przyszedł czas na wieczorne nastrojowe śpiewanki. I tu właśnie kończy się nasz dzień pełen pogodowych niespodzianek. Powoli zbieramy się do spania pełni nadziei, że jutro przywita nas słoneczko sprzyjające naszym wycieczkowym planom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz